Recenzja filmu

Kobiety bez mężczyzn (2009)
Shirin Neshat
Shoja Azari

Osamotnione

Film wyróżnia przede wszystkim wyjątkowy klimat - zawieszenie pomiędzy rzeczywistością a snem.
Bohaterki filmu Shirin Neshat, wbrew tytułowi, bez mężczyzn nie mogą istnieć. Choć podejmą próby usamodzielnienia się, to w tradycyjnym irańskim społeczeństwie, w którym funkcjonują, te próby okażą się skazane na porażkę. Dlatego tytułowe "bez" to przede wszystkim brak, coś, co będzie odczytywane jako społeczna ułomność, a nie wolny wybór. Reżyserka, znana artystka video artu, od lat na emigracji, przeniosła na ekran zakazaną w Iranie powieść Shahrnoush Parsipour. Akcja osadzona jest w roku 1953, głównie podczas sprowokowanego przez CIA zamachu stanu na demokratycznie wybranego premiera. Neshat przedstawia kilka różnych kobiet, a tym samym – kilka różnych postaw wobec opresyjnego otoczenia. Każda z bohaterek na swój sposób odstaje od ogółu. A po części – również od naszych, zachodnich stereotypów o Irankach w czadorach.

Niektóre znoszą wykluczenie z podniesioną głową, starają się iść pod prąd, inne radzą sobie gorzej. Jest wśród kobiet bez mężczyzn Zinat, piękna rozwódka nosząca drogą biżuterię i świetnie skrojone suknie zgodne z europejską modą. Po latach upokorzeń porzuca męża, wysoko postawionego wojskowego, i kupuje dom na wsi. Jest Zarin, prostytutka z anoreksją, mająca nikłą styczność z rzeczywistością. Jest też niezależnie myśląca dziewczyna, interesująca się polityką, ale za to przymuszana przez brata do małżeństwa. Jest wreszcie najmłodsza – zgwałcona i okryta "hańbą" utraty dziewictwa.

Wszystkie po pewnym czasie spotkają się w tym samym miejscu – brnąc przez bezdroża lub przez chaszcze, dotrą do magicznego ogrodu, otaczającego dom rozwódki. Tam, wydawałoby się, znajdą spokojną przystań, gdzie kobiety połączyły nie więzy rodzinne, przymus, a bezinteresowna solidarność.
 
Film wyróżnia przede wszystkim wyjątkowy klimat – zawieszenie pomiędzy rzeczywistością a snem. Choć zły to sen, bo nawet sielanka w ogrodzie okazuje się jedynie chwilowym złudzeniem. Munis okaże się niezdolna do poświęcenia, a polityka brutalnie wkroczy w świat bohaterek. Mimo to "Kobiety bez mężczyzn" nie są do głębi naznaczone pesymizmem. Bohaterkom, choć ich losy różnie mogły się później potoczyć, dane było doświadczyć na chwilę wolności, odrodzić się. Według Neshat to wartość nadrzędna.

Reżyserce udało się połączyć w unikalną całość odrębne stylistyki: zmartwychwstanie następuje w filmie w sąsiedztwie realistycznie ukazanej demonstracji,  wydarzenia fantastyczne – obok tych z historii Iranu. W sumie powstał obraz przejmująco smutny, ale jednocześnie wyestetyzowany. W pamięć zapadają ujęcia spowitego mgłami, onirycznego sadu, ale też te chorobliwie chudej Zarin, która po frenetycznej ucieczce od klienta do hammamu, zmywa z siebie niewidzialny brud ostrą gąbką tak dosłownie, że całe jej ciało zaczyna krwawić.

Film zawiera w sobie kilka irańskich światów. Pierwszy to ten konserwatywny, świat zakazów i nakazów, ukazany chociażby w postaci brata, dla którego rozporządzanie życiem własnej siostry jest oczywistością. Ale "Kobiety..." uwzględniają też mniej znaną Zachodowi i nie tak "endemiczną" twarz Iranu: poznajemy tu kulturalną elitę, żyjącą według europejskich wzorców. Tym samym opowieść staje się zniuansowana i na wielu poziomach uniwersalna, zrozumiała dla widza z zewnątrz. Trzeba podkreślić, że również stylistycznie jest bardzo odważna. Jeśli kino irańskie kojarzy nam się głównie z kontemplacyjnym Kiarostamim czy Makhmalbafem, Neshat swoim fabularnym debiutem skutecznie to zmieni. 
1 10 6
Rocznik '82. Absolwentka dziennikarstwa i kulturoznawstwa na UW. Członkini Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Wyróżniona w konkursie im. Krzysztofa Mętraka. Publikuje w "Kinie",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones